wtorek, 25 czerwca 2013

Wszystko jedno

A jeśli i tak cały czas zaciskasz zęby (i pieści), to co za różnica czy robisz to mocniej czy słabiej? Może posłuchaj się? Może postaraj się? Zapomnij o ideałach, wartościach, czy innych wygodach. Wybierz, nawet ten Kraków. Jeśli wszystko jedno, to wszystko jedno. Bez zmian / adaptacja.

niedziela, 16 czerwca 2013

Nagle zapomnieć wszystko

Może wyjechać? Nawet na jeden dzień, dwa. 

Gdzieś w obce dworce i przystanki. Meldunek na recepcji. Klucz do pokoju. A w nim nieznane łóżko, nieswoja pościel. Puste szafki, łazienka i prysznic, pod którym potem będzie się długo, długo stało. Tylko zostawić torbę gdzieś w kącie, bo nie ma sensu bardziej rozpakowywać się na noc czy dwie. Jeszcze sprawdzić czy jest jakaś szklanka, żeby potem mieć sobie do czego nalać... Wychodząc zapytać recepcjonistkę o najbliższy sklep.

I w miasto nieznane. Tylko z jakąś mapką w ręku. Bez większego celu, tylko żeby poczuć obcość i nowość miejsca. Najlepiej jakiś rynek czy inne miejsce omawiane w turystycznych przewodnikach. A po drodze jedna czy dwie knajpy. Bez większego zastanawiania się nad wyborem i tak nigdy się do nich nie wróci.

W nocy niespokojny sen. Przerywany na rozmyślania. W poranek niespokojny wschód słońca. 

Oddać klucz na recepcji. Dziękuję, do widzenia. Było mi bardzo miło zapomnieć się na chwilę. Ale już tu nigdy nie wrócę. 

wtorek, 11 czerwca 2013

Poprawki

Przewraca się i leci. Czy też ja się przewracam i lecę? Wszystko niezgodnie z założonym porządkiem, i pozostaje tylko liczenie kolejnych godzin pełnych złych zdarzeń i kiepskich informacji.

***

Pora weryfikować swoje, mniej czy bardziej sensowne, historie. Te planowane. Zdania w czasie przyszłym, kończące się nieśmiałym pytajnikiem, stopniowo wymazuję. Najpierw gumką znak zapytania przerabiam na wykrzyknik. To chwila krótkiej złości. Potem zmazuję kreskę i zostaje kropka - jako stwierdzenie i akceptacja losu. A potem to już z górki, słówko za słówkiem, cofając się do tych pierwszych. Zostają tylko takie jak "kiedyś", "jeśli", "chciałbym", bez dalszego precyzowania. Bez wychylania się. Same "że coś, może, ale nie wiadomo co i czy w ogóle". Motto.

/zabierz mnie

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Po

Jeszcze do mnie nie dociera jak to jest, że w mgnieniu oka coś się zmienia i wywraca do góry nogami. Chciałbym powiedzieć czy nawet wykrzyczeć coś niecenzuralnego w tej frustracji, ale uczucie bezradności bierze górę. Podręcznikową reakcją jest płacz czy jakaś agresja, ale jedyny gest na jaki mogę się teraz zebrać to wzruszenie ramionami. Kotłują się myśli w głowie, ale nic nie kipi. To chyba kwestia jakiegoś przyzwyczajenia. Tylko gdzieś podświadomie powstaje bilans tych wszystkich działań a wynik jest taki, że znowu  "inwestycja" na nic. Na straty spisuję: dwie książki, pendrive z filmami, szczoteczkę do zębów, bilet miesięczny na linię jadącą przez całe miasto, korkociąg. Trzy kawiarnie, do których lepiej będzie już nie zaglądać, zachody słońca oglądane z tych kilku zapomnianych miejsc w mieście, koncertowe plany i plany przez duże "P", których nawet nie ma co już wypisywać, aby nie... nie... nieważne. Dobrze byłoby móc powiedzieć: "przynajmniej czegoś się nauczyłem", ale to bujda. Żadnych wniosków, żadnych doświadczeń  czy wniosków na przyszłość, żadnej wartości dodanej. Nazywając rzeczy po imieniu - "strata czasu" na myślenie o czymś, na myślenie o kimś. Kolejne kilka miesięcy w plecy. Bo teraz wcale nie jestem mądrzejszy.

środa, 5 czerwca 2013

Dzięki

Wrocław, dzięki! Tylko ty tak potrafisz wpasować się swoim humorem w moje myśli. Jakbyś był z jakiegoś ballardowskiego opowiadania. Deszczem przegonisz mi wszystkich. Trochę przemoczysz buty, ubłocisz nogawki spodni, ale to nic. Nadrabiasz szarością zachmurzenia. Łzawą wilgocią, mżawką i grubymi kroplami spadającymi z drzew. Dobrze, że jesteś. Ty i tylko ty. Tu i teraz. W sam raz.

niedziela, 2 czerwca 2013

"Droga do zatracenia"

Zwolnij. To jedyne co słuszne. Zjedź na prawy pas, przepuść inne pojazdy, nie tylko te uprzywilejowane. Może dobrym pomysłem jest krótki postój na poboczu? Mógłbyś zapalić, gdybyś palił, ale tak to przynajmniej rozprostujesz kości. Przecież nie ma co się śpieszyć. Nie jesteś długo wyczekiwanym gościem, więc co za różnica wcześniej czy później. Może nawet jesteś gościem nieproszonym? Wyjaśni się jak dojedziesz. Pod warunkiem że nie będzie dla Ciebie zamknięte. I jeśli naprawdę wybrałeś dobry kierunek.