niedziela, 28 lipca 2013

Instrukcja postępowania z

Schowaj do kieszeni pragmatyzm. I te sto innych przywar co nie pozwalają Ci być ani mieć. Nie myśl, nie myśl, nie myśl i daj się ponieść. Płyń. Po prostu płyń.

niedziela, 21 lipca 2013

x

Wyrzuć te myśli. Wyczyść pamięć. Choć znasz te historie i takie początki, to nie rób nic. Niech się dzieje czy niech się nie dzieje. Ręce w kieszeniach i ani kroku dalej. Nie pisz, to na pewno nie wyjedziesz na margines.

sobota, 13 lipca 2013

Out

Masz wyczerpanie. I głowę z ołowiu i ciężkę ręce i cięższe nogi. Zestaw podręczny na dziś to: podłoga, szklanka, butelka. Brak sił żeby się podnieść dopełniony brakiem chęci. Przełączyłeś się na stand-by, tryb oszczędzania energii i czujesz, że jedyne co jeszcze możesz z siebie dać, to absolutne minimum wystarczające na tyle by trwać. Miał tu zagościć czyjś głos, miał rezonować, odbijać się echem, szeptać czy krzyczeć. Zostały: pocztówki z odległych miejsc, neony, plakaty reklamowe, rozkłady jazdy, nieskasowane bilety, przewodniki turystyczne, puste kieliszki, kostki lodu w zamrażalniku, artykuły powyrywane z gazet, otwarte okna i niezasłane łóżko. Myśli o dalekich światach i istnieniach, że gdzieś tam może coś jest, choć już nie na wyciągnięcie ręki.

Bez zapowiedzi / import-export

Bez zapowiedzi przychodzą chyba tylko deszcze. A z większych odwiedzin to zimy zaskakujące drogowców. Czasem samolot przeleci nad głową, jakby pozdrowienie kogoś po drugiej stronie ulicy. Reszta ułożona w harmonogramie, więc coraz rzadziej dopada Cię zdziwienie.

Gdzieś tam import, gdzieś tam eksport. Droga tranzytowa. Pędzą auta z tym wszystkim czego potrzebujesz, a Ty stoisz na poboczu próbując się załapać, byle autostop do najbliższego miasteczka. Jesteś drugi obieg, jesteś zużyte opakowanie. Jesteś bez szans na recykling. Jesteś wyrzutek i rozkładasz się tysiąc pięćset lat.

niedziela, 7 lipca 2013

112

Umilkły znane telefony alarmowe. Głuchy sygnał, nic więcej. Nie da rady się dodzwonić, zgłosić prośby o pomoc, ani nawet nagrać na automatyczną sekretarkę z nadzieją, że zaraz ktoś na pewno odsłucha i wyśle zastępy ratowników. 

A to wszystko właśnie gdy dopadł Cię przesyt. Wszystkiego jest o jedną sztukę za dużo. Od przeczytanych książek przez nieprzespane noce, skasowane bilety po nic nie znaczące spojrzenia i zapisane paragony znajdywane w kieszeniach. Akurat kiedy to wszystko paraliżuje od stóp do głów i nawet boisz się myśleć jak z tego wyjść, bo wszelkie pomysły chcą Cię doprowadzić, dosłownie, na skraj przepaści. Ewentualnie abyś skończył jako bohater, niech będzie, Houellebecqa.

Przyciskasz ucho do słuchawki, ale nadaremnie. 
Żeby chociaż jakiś trzask, żeby chociaż jakiś szum.