niedziela, 7 lipca 2013

112

Umilkły znane telefony alarmowe. Głuchy sygnał, nic więcej. Nie da rady się dodzwonić, zgłosić prośby o pomoc, ani nawet nagrać na automatyczną sekretarkę z nadzieją, że zaraz ktoś na pewno odsłucha i wyśle zastępy ratowników. 

A to wszystko właśnie gdy dopadł Cię przesyt. Wszystkiego jest o jedną sztukę za dużo. Od przeczytanych książek przez nieprzespane noce, skasowane bilety po nic nie znaczące spojrzenia i zapisane paragony znajdywane w kieszeniach. Akurat kiedy to wszystko paraliżuje od stóp do głów i nawet boisz się myśleć jak z tego wyjść, bo wszelkie pomysły chcą Cię doprowadzić, dosłownie, na skraj przepaści. Ewentualnie abyś skończył jako bohater, niech będzie, Houellebecqa.

Przyciskasz ucho do słuchawki, ale nadaremnie. 
Żeby chociaż jakiś trzask, żeby chociaż jakiś szum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz